Yuga:
Czuję że z tym Deidarą nie będzie za łatwo się zaprzyjaźnić – pomyślałam i rozejrzałam się po pokoju. Łóżko, szafa, jedno krzesło i drzwi do miniaturowej wręcz łazienki, jak słodko. Chociaż czego ja się spodziewam po Akatsuki?
Westchnęłam i padłam na łóżko. Położyłam rękę na czole i stwierdziłam, że nadał mam ochraniacz na czoło. Zdjełam go. Pochodziłam z dopiero tworzącej się, nowej wiosce, czyli wiosce ukrytej w śniegu. Śmiesznie to brzmi. Przez chwilę patrzyłam się na ochraniacz, gwałtownie chwyciłam kunai i... Jakoś nie mogłam skreślić tego głupiego znaku. Zrezygnowana odrzuciłam od siebie te dwie rzeczy i zaczęłam gapiś się w sufit. No i, przepraszam bardzo, ale czy oni wiedzą co oznacza słowo „farba” i „malować?! I, do cieżkiej cholery, wiedzą może co to ODKURZACZ?! Ja nie mogę, tej organizacji naprawde jest potrzebna kobieca ręka. I gdy właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy jest tu jakaś inna dziewczyna, ktoś otworzył drzwi i wszedł do pokoju.
Deidara:
-No i co? – zapytał Kisame. Widać nie mógł się doczekać wieści o tym, czy mała jest z nami czy nie, dlatego zaczekał pod moimi drzwiami.
-No.. zgodziła się, un.- powiedziałem.
-Z tego co widaiałem po jej oczach, ja i Zetsu będziemy jej się śnili po nocach.- zaśmiał się Kisame.
-Un.. jeżeli ci to nie przeszkadza, to ja wejdę do swojego pokoju. – odparłem i jakoś mi się nagle spać zachciało. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi, opadłem na łóżko. Która to mogła być godzina? Walnąłem pięścią w ścianę. –Deidara do jasnej cholery, nie tłuc się tak o północy! – wrzasną Hidan, z którym miałem przyjemność być w sąsiedztwie, że tak to ujmę. Aha, pólnoc, un. Nawet jeśli jest inna godzina, widać że już śpi. No to ja chyba też już się położę – pomyślałem. No i jak na rozkaz, zasnąłem. To przez tego tobiego, gdybym nie musiał iść tak długo na piechotę nie byłbym zmęczony, un!
Yuga:
-Witaj. Pain mi mówił że jesteś nowa.- do pokoju weszła niebieskowłosa kobieta w płaszczu Akatsuki.
-Jestem Konan. Łap.- rzuciła w moją stronę pierścień. – Masz to nosić. A tak w ogole jesteśmy jedynymi dziewczynami w Akatsuki, więc pomyślałam, że się przywitam. Jak masz na imię?
-Y..Yuga! – powiedziałam, zakładając pierścień na palec.
-Dobra. Teraz nie mam czasu, ale może kiedyś pogadamy. Aha, rano masz przyjść do Pein.. Znaczy się lidera. No to ja sobie już pójdę. – złożyła pieczęć i zniknęła w chmurze dymu. W sumie to ciekawie się robi. Może się jej zapytam o to czy ten Deidara naprawdę jest taki nerwowy i dokuczliwy jaki mi siuę wydaje, kiedy się znowu spotkamy? Zaraz, czemu ja o nim myślę? Czemu mnie to niby obchodzi? Powinnam się zapytać raczej o rybę i rośline...
* **
Yuga:
Odrazu gdy się obudziłam poszłam do lidera. Zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiedział, więc uznałam to za zgodę i gdy tylko otworzyłam drzwi, oszołomiła mnie fala J-rocka. Na środku pokoju stał Pain, i machał swoją głową na wszystkie strony przy okazji trzymając nad nią dwa palce( no i nachał nimi wraz z całym ramieniem, oczywiście..). Gdy tylko mnie zobaczył, wyprostował się, szybko wyłączył radio i usiadł za biurkiem.
-Ekhm... – odchrząknął, - czego?
-Miałam przyjść rano, przynajmniej tak powiedziała Konan..- powiedziałam niepewnie stając przed biurkiem.
-eee.. A, no tak! A więc mam dla ciebie misję...
-Tak szybko?
-Czekaj, powiem ci w skrócie jak to jest: Deidara jest z Tobim, Itachi jest z Kisame, Hidan jest z Kakuzu, Zetsu... zetsu nie wiem z kim jest ale nawet gdyby był sam to boję się ciebie do niego przydzielać, a Konan to można powiedzieć że jest ze mną. Innymi słowy – teraz możesz wziąść misję, ale jak odmówisz, możesz jej nie mieć bardzo długi czas, bo nie masz pary.- Wybałuszyłam na niego oczy(jak on pamiętał te wszystkie imiona?), ale szybko się opamiętałam i zapytałam : - No dobra. Co to za misja?
-Hm, i to mi się podoba.- uśmiechną się Pain. – Jednak nie wiem czy sobie poradzisz. Ta wioska śniegu... jest jakaś podejżana.- uśmiechnęlam się lekko.
-Taak, tworzy się tam coś takiego w stylu... klubu, czy ja wiem? Wiem tylko, że zbierają członków, a jak już będą mieli wystarczającą ilość chcą ruszyć na Akatsuki.. o to chodzi?- Zapytałam. Lider podrapał się po głowie.
-Eh, tak. No więc chcę byście zniszczyli tą wioskę-. Coś mnie uderzyło, tak jakby niewidzialna ręka, ale przecież musiałam udowodnić że jestem czegoś warta.
-Przyjmuję. – rzuciłam. – ale kto będzie ze mną? Sam mówiłeś że muszę...
-Wiem co mówiłem.- przerwał mi Lider – Ale Tobi skarży sięna to że jakiś „potwór” złamał mu rękę. Przez to nie może iść na tą misję. Ale Deidara akurat idealnie pasuje do tej misji,a że jego partner jest chory... Rozumiesz chyba?
-Będe.. z NIM? – Totalnie nie miałam ochoty przebywać dłużej sam na sam z tym... głupim blondynem z ustami na dłoniach, un. Czy ja powiedziałm UN? Muszę NATYCHMIAST przestać o nim myśleć.
-Problem jakiś? – zapytał lider.
-Nie... Nie! Wszystko okay. Mogęz nim iść..- odparłam szybko. Lider wskazał mi drzwi ruchem ręki. Już miałam wyjść gdy jeszcze powiedział szybko:
-Gdy tu weszłaś, grała CICHA i SPOKOJNA muzyka z radia, która tak cię oszołomiła swym pięknem że walnęłaś o drzwi i przez chwilę nic nie widziałaś, a gdy wrócił ci wzrok siedziałem spokojnie za biurkiem, zrozumiano?
-Taak...- mruknełam ale gdy zamknęłam za sobą drzwi omało nie wykitowałam ze śmiechu. Ale nagle coś mnie ukuło ( tak to się pisze?) w serce, a w głowie wręcz ktoś mi krzyczał „Nie idź na tą misję! Nie...”.Ochraniacz na czoło miałam teraz zawiązany na szyi, więc ściągnęłam go, wyciągnęłam kunai i już prawie przekreśliłam symbol, ale.. nie dałam rady. Koło niego było ledwo dostrzegalne zadrapanie, i tyle. Chyba będe musiała kogoś poprosić żeby to dla mnie skreślił...