AKATSUKI
  Skup sie na misji
 

Deidara:

 

Jedyny plus to taki, że być może ta smarkula nie będzie się bała latać. Tylko czemu, ah czemu to ja zawsze muszę iść na misję z durniami, słabeuszami itd, un!? Z drugiej strony miło będzie sobie wysadzić tę wioskę. Mam nadzieję że ta dziewczynka nie będzie mnie chciała zatrzymać, un. Jako ktoś, kto się tam wychowywał... Jak to się zwało? Wioska...ś..ś... światła? A nie, mam! Wioska śniegu, un! Co za idiotyczna nazwa. Jak tylko się ubiorę ( nie ma to jak być wyrwanym ze snu i powiadomionym o nowej misji trzy minuty przed jej rozpoczęciem, un) to mam się z nią spotkać przed wejściem do Akatsuki.

 

 

* **

-Dzień dobry.- mrukneła do mnie, ale widziałem że przysypia. Zresztą to tak samo jak ja. Mogli mi wcześniej powiedzieć o której mamy ruszać, to bym się wcześniej położył, un.

-Un…- Mruknąłem w odpowiedzi. – Boisz się latać, un?- zapytałem, ziewając.

-Nie. – odparła szybko.

- W takim razie istnieje szansa.. zieew.. że się prześpię po drodze, un- mruknąłem sam do siebie i zacząłem rzuć glinę rękami. Potem uformowałem ptaszka i zrobiłem pieczęć. Po chwili stał przed nami jakiś trzy razy większy od nas ptak. Yuga wybałuszyła na mnie oczy.

-Jak…? – zaczęła.

-Jakoś, un.- Odparłem zirytowany. – Nie ważne przecież! Liczy się efekt, un. – po tych słowach wskoczyłem na ptaka i zawołałem na nią, żeby też na niego wsiadła. Gdy już obydwoje byliśmy gotowi, wystartowałem i ptak gwałtownie wzleciał w górę. Zawisł chwilę w powietrzu, a potem już sobie leciał.

-A tak w ogóle, to do mnie mów co najmniej Deidara-senpai. –powiedziałem nagle.

-Z jakiej racji?- odparła zirytowanym głosem.

-Bo jestem wyższyo jakieś kilka centymetrów, un. – powiedziałem z nutką sarkazmu w głosie. Trochę się naburmuszyła, ale po chwili pokiwała głową na znak, że w porządku. Cos czułem że gdyby nie była śpiąca i miała siłę się sprzeciwiać, nie poszło by tak gładko. Lecieliśmy tak chwilę. No i nagle się zorientowałem, że Yuga zasnęła i gdybym jej nie złapał za pas to by spadła. Za to jej nowiutki kapelusz akatsuki poleciał sobie hen daleko, un…

-Nie śpij, un!! – ryknąłem

-Co jak gdzie gdzie się pali gdzie?! A to ty senpai…-powiedziała i znowu zamknęła oczy.

-Nie śpij, mówię.

-Czemu?

-Bo sam cię zrzucę!

-Zaraz… Puść moje spodnie to może posłucham – powiedziała. Dopiero teraz zauważyłem że ciągle ją trzymam. Szybko puściłem jej pas i odwróciłem się od niej, chcąc jakoś ukryć lekkie zakłopotanie.

Zaczęło się ściemniać. Postanowilem gdzieś wylądować bo stwierdziłem, że jak zaraz się nie prześpię to spadnę i nawet tego nie zauwarzę. Zresztą z Yugą było podobnie, już dwa razy omało co nie spadła i przez resztę drogi trzymała się mocno mojego płaszcza Akatsuki. Wypatrzyłem jakąś jaskinię i wylądowałem.

Yuga:

 

Jeju, ale bylam śpiąca. Gdy tylko weszliśmy do jaskini upadłam ciężko na ziemię i oparłam się o ścianę (wnętrze jaskini, no!). Słyszałam, jak Senpai jeszcze coś tam robi, ale miałam już zamknięte oczy. Myślałam tylko o tym, że strasznie tu zimno. To jedyna myśl, na jaką mnie było stać, bo ze zmęczenia miałam zastój myślowy. Mimo, że miałam płaszcz wiem, że drżałam i było mi zimno, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało. Nie rozumiem czemu misje mają zaczynać się o piątej rano. To jakieś chore jest. Niech se ten cały Pein tak wstaje, jak lubi! A ja może chcę się wyspać! Założę się że miałam straszne wory pod oczami. Niestety lub na szczęście nie miałam lustra przy sobie. Zanim zasnęłam, poczułam, że ktoś mnie podnosi, potem kładzie na ziemi. Potem kilka trzasków, i poczułam że jest mi ciepło w lewe ramię. A potem jeszcze takie uc zucie jakby ktoś mnie przykrywał i zrobiło mi się całkiem ciepło. I zasnęłam.

**

Obudziłam się. Najpierw leżałam bez ruchu z zamkniętymi oczami, ciesząc się ciepłem jakie mnie ogarniało. I naciągnęłam na siebie… Zaraz, co to? otworzyłam oczy i stwierdziłam, że jestem czymś  przykryta. Usiadłam. Pierwsze co zobaczyłam to mały krąg kamieni z mnóstwem spalonych, czarnych gałęzi w środku. Pewnie było to ognisko. Drugie to to, że przykryta byłam za dużym na mnie płaszczem

Gdy się rozejrzałam zobaczyłam Deidarę spokojnie śpiącego sobie przy dopalonym ognisku, i, jak można się było domyślić, bez płaszcza.

-A jednak jak chce potrafi być miły…- szepnęłam sama do siebie, wstałam i przykryłam go jego płaszczem. Nie było już tak zimno więc wyjżałam na dwór. Słońce jeszcze nie było zbyt wysoko, więc nie wiedziałam, czy budzić Senpaia czy się jeszcze przespać. Wróciłam niezdecydowana do jaskini. Odruchowo zawiązałam opaskę na czole i zaczęłam się rozglądać po jaskini. Poza ptakiem, który siedział se w koncie, Deidarą, dopalonym ogniskiem i plecakiem opartym o kamienną ścianę nie było tu nic do oglądania. Spojrzałam na senpaia. W sumie ładnie wyglada kiedy śpi – pomyślałam i szybko pokręciłam głową. Muszę się skupić na misji! Na misji! Nie czas na wgapianie się w przysto… zaraz, nie, tfu, argh, nie, nie to chciałam powiedzieć! Miałam na myśli CHŁOPAKÓW! A zresztą on jak BABA wygląda! Skup się na czymś innym…

Nogi same mnie powiodły w jego stronę. Stanęlam przed śpiącym Deidarą. Nie, nie mogę. On na prawdę słodko wygląda jak śpi. Oczywiście gdybym mu to powiedziała wyrwał by mi nogi albo ręce… nie, co ja myślę! Skup się naaa… - I kiedy tak myślałam, wywaliłam się na niego (tylko ja umiem się wywrócić gdy stoję w miejscu, eh =.=) Na szczęście upadłam na kolana, a resztę ciała udało mi się podtrzymać rękami, jednakże prawie walnęłam czołem o jego czoło. Jeszcze nigdy nie miałam swojej twarzy tak blisko prawie obcego człowieka. Czułam na twarzy jego ciepły oddech. Mój nos był przy jego nosie, moje policzki przy jego policzkach, no i usta przy ustach. Nie! Stop! – Odskoczyłam jak opażona. Muszę sięskupić na..

Deidara nale otworzył oczy. Myślałam że wyzionę ducha. Dobrze, że już na nim nie leżłam, bo  prawdopodobnie nieźle by się wkurzył.

-D…Dobry! – zawołałam jakby nigdy nic.

-Oszalałaś czy co? Czemu się uśmiechasz jak wariat, un? – Zapytał z nutka ironii w głosie. I ja o nim dobrze myślałm?!  Już go chciałam uderzyć, ale zatrzymał moją dłoń. Chciałam udeżyć drugą, ale wtedy coś mnie ugryzło w tą którą trzymał.

-Ałaaa! – zawołałam i wyrwałam ręke. –Co do…?!

-Już drugi raz chciałaś mnie uderzyć, un- Powiedział wściekły i się przeciągną. Zarzucił na siebie płaszcz i wstał, otrzepując się z kurzu i ziemi. Jezus, nie wiem czemu, ale strasznie mi się podobał gdy stał w rozpiętym płaszczu. Gdy był zupełnie bez płaszcza trochę to psuło efekt. A tak w ogóle, to skoro jest facetem, czemu nosi takie, muszę przyznać, SEKSOWNE CIUCHY pod płaszczem Akatsuki?

STOP!

Miałam o tym nie myśleć! No bo w sumie nawet jak mi się podo… Argh! Nie! Nie lubię go! Mimo iż męsko się zachował przykrywając mnie swoim płaszczem i jestem mu za to wdzięczna, NA TYM KONIEC!

-To jak, lecimy, un? – zapytał Deidara, a gliniany ptak jakby na rozkaz wyszedł z jaskini.

-Taa… A ile zostało jeszcze drogi? - zapytałam

-Ze dwie godziny moze, un.. nie wiem – odparł. Dwie godziny… To za mało.. mało… Zaraz zaraz! Powinnam się cieszyć. Zemszczę się że mnie wygnali, że, że…

Poczułam coś mokrego na policzku. Błagam, powiedzcie że jej nie widział. Że Dei nie widział tej jednej łzy… Czemu ja płaczę? Hmm? Szybko otarłam łzę i wskoczyłam na ptaka, na którym Senpai już sobie wygodnie siedział. Nagle poczułam jak silny wiatr targa mi włosy, jak płaszcz leci do tyłu i nie wiedzieć czemu zlapałam się jedną ręką płaszcza Deidary. Nic nie powiedział. Gdy w końcu ptak łagodnie zaczą lecieć w kierunku wioski Śniegu, puściłam go i patrząc się na kunai myślałam : Zrobię to. Ten znak.. Teraz jest dobra chwila… Przekreślę znak wioski śniegu! Zrobię to? Nie.. Nie mam siły… Nie zrobię…- zrezygnowana włożyłam kunai za pas i popatrzyłam w dół. Wszystko było tak… daleko. Nie będe teraz myśleć o misji. Teraz.. będe odpoczywać…

To tylko cisza… przed burzą.

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 27 odwiedzający (34 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja